„Śpieszmy się kochać zmarłych, bo rodzą się nowi”.

Był postacią renesansową. I bardzo, bardzo kochał życie. Śp. Jan Fudala ponad rok temu miał ostatnią swoją wystawę. Właśnie tu, w restauracji „U Wnuka”. Cieszył się nią jak dziecko, tańczył po góralsku, prowadził bułgarskie choro, snuł plany na przyszłość…

Wernisaż wystawy fotografii poświęconej śp. Janowi Fudali odbył się w czterdziestym dniu po Jego śmierci. Zgodnie z wiarą prawosławną właśnie w tym dniu obywa się wspomnienie zmarłego, gdyż przez 40 dni dusza zmarłego błąka się jeszcze po miejscach, które odwiedzała za życia. To ukłon w stronę żony Jaśka Luby, Bułgarki, która była Jego wielką miłością, a która była obecna na wernisażu. Właściwie wernisaż odbył się z jednodniowym opóźnieniem, bo w czterdziestym dniu wypadały walentynki, święto nielubiane przez Jaśka z Gorców.

Zdjęcia autorstwa Barbary Dąbrowskiej, Piotra Kuczaja, Jana Cieplińskiego, Stanisława Gała, Wojciecha Nowakowskiego, Kazimierza Zajdy, Jerzego Dudy i Zenona Zyburtowicza, a także zdjęcia z rodzinnych archiwów Wandy Czubernatowej i Bartłomieja Koszarka ukazują śp. Jaśka Fudalę jako sportowca, malarza, tancerza, wychowawcę młodzieży, poetę, człowieka związanego z filmem.

Wystawa zgromadziła bardzo wielu przyjaciół Jaśka, z Londynu przyjechał specjalnie Piotr Fudakowski, nagrodzony Oscarem znany producent filmowy.

Niosły się rzewne nuty muzyki Jaśka Karpiela Bułecki…

Rozmawialiśmy tylko o niepokornym Jaśku z Gorców, wydaje się, że jest ciągle z nami…

Zdjęcia: BARBARA DĄBROWSKA